|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cissi
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:03, 11 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
[nuci sobie] "Za rok, może dwa..."
Z jednej strony chcę się dowiedzieć kto stoi za zagadkowym nickiem, z drugiej chcę więcej i więcej tej historyjki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:23, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
- A wiec to Ty jestes sprawca calego zamieszania - Antrill zwrocil sie do mlodego elfa po chwili nieznosnej ciszy, ktora zapanowala w izbie.
- Zapewniam cie Panie, ze nic nie uczynilem takiego, co mogloby zwrocic oczy moznych tego swiata na mnie i moja wioske. - Odrzekl Ydrick spuszczajac wzrok.
- Tak, nic nie uczyniles... Ale kto wie co uczynic moglbys lub tez uczynic ci bedzie dane. - Zadumal sie jezdziec. - No coz, mamy malo czasu, zabieram cie z soba. Wszelkie wyjasnienia uslyszysz po drodze, czas nas nagli, a zdaje sie, ze tak juz sie zasiedialem. - To rzeklszy, Antrill wstal, sklonil sie Ydrickowi i rzekla - Antrill Mynerlas, kapitan gwardii przybocznej, Jego Wysokosci Cesarza Imperium. - Nastepnie podszedl do chlopca, spojrzal mu w oczy, westchnal gleboko i rzekl jakby z obawa. - Zdaje sie, ze zycie jakie dotychczas znales, wlasnie sie skonczylo. Gospodarzu! - zawolal w kierunku sieni. Po chwili w izbie pojawil sie soltys.
- Tak, Panie? - sklonil sie przed kapitanem soltys.
Antrill siegnal do pasa, chwycil jeden z wiszacych przy nim mieszkow, nastepnie rzucil go na stol. Zabrzeczalo monetami. Usmiech nieskrywanej pazernosci wypelzl na usta soltysa. - Tak, Panie? - Powtorzyl, klaniajac sie jeszcze nizej.
- Bede potrzebowal konia, dla tego oto mlodzienca - wskazal na Ydricka. - Zabieram go ze soba...
- Tak, Panie, zaraz przygotuje do drogi najlepszego konia we wsi.
Ydrick stal niesmialo z boku, lecz perspektywa podrozy z nieznajomym, osmielila go na tyle, iz postanowil sie zaprotestowac, ze oto na jego oczach, ktos zupelnie mu nieznany chce decydowac o jego losie.
- Panie wybacz, ale ja mam tu rodzicow, dom, cale moje zycie... Jakze moglbym to zostawic i ruszac w nieznane?
- Jak mowilem chlopcze, zycie, ktore dotad znales, wlasnie sie skonczylo, Czas rozpoczac nowa droge zycia...
- Alez Panie... -staral sie oponowac Ydrick.
- Nie ja o tym decyduje chlopcze i wierz mi jestem gotow zabrac cie ze soba nawet wbrew twej woli. Ne utrudniaj wiec, tego co i tak jest dla mnie trudne... - westchnal.
- Pozwol mi Panie chociaz rodzicow pozegnac.
- Wierz mi, czasem jest latwiej odejsc bez pozegnania...
Ydrick czul, jak do oczu naplywaja mu lzy, chociaz gdzies gleboko wewnatrz siebie narastalo e nim przekonanie, ze lzy na nic sie zdaja, decyzje zostaly juz podjete i zaden opor na nic sie nie zda. Czul tez instynktownie, iz ze strony kapitana nie grozi mu zadne niebezpieczenstwo, daleki byl od polubienia czlowiek, ktory niemal sila wyrywa go z domowych pieleszy, jednak jakas czesc jego natury radowala sie na mysl o czekajacej na niego podrozy.
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:49, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Przerwa w opowiesci spowodowana byla choroba, ktora uniemozliwiala myslenie i miala wplyw na pamiec, stad zapomnialam istotnych faktow z opowiesci, faktow na tyle istotnych, ze czynilyby te opowiastke niekompletna, a tego nie chcialam, wiec jeszcze dzisiaj dalszy ciag...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:51, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Antrill nerwowo przechadzal sie po izbie w oczekiwaniu na wiadomosc od soltysa, ze konie sa gotowe do drogi. Spojrzal na stojacego w kacie elfa.
- Dobrze chlopcze, biegnij pozegnac sie z rodzina, mozesz tez spakowac co Ci tam potrzebne do drogi. NIe przesadzaj tylko bo bedziemy jechac szybko, a nie mamy koni jucznych... - Nim skonczyl mowic, chlopak wybiegl z izby.
- Dosc juz czasu zmitrezylismy, mam nadzieje, ze nie poniesiemy tego konsekwencji - Nerwowo krazyl po izbie uderzajac palcami w napiersnik.
Po krotkiej chwili do izby wbiegl zdyszany slotys.
- Panie, konie gotowe.
- Dobrze, przyprowadz chlopaka, musimy ruszac. - Antrill rozejrzal sie poo izbie, nastepnie ruszyl w slad za soltysem do wyjscia.
Na zewnatrz nadal klebil sie tlumek mieszkancow wioski, jednakze, sporo z oczekujacych stracilo cierpliwosc i wrocilo do swoich codziennych zajec. Pozostali cierpliwie czekali na wiesci. Wiedzieli juz, ze jezdziec przybyl po Ydricka. Dlaczego, w jakim celu i dokad go zabiera, pozostawalo narazie tajemnica, soltys na zadawane mu tylko pytania cos odbruknal i pobiegl wydac dyspozycje miejscowemu stajennemu, sam osobiscie musial dopilnowac wszystkiego, nie mial wiec czasu na rozmowy z ciekawskimi gapiami. Sakiewka ktora otrzymal od Antrilla to w tych stronach prawdziwy majatek.
Teraz jednak, gdy jezdziec dosiadal juz konia, a na drugim sadowiono mlodego Ydricka, zebrani wiesniacy, mieli nadzieje, ze wreszcie soltys uchyli rabka tajenicy, skad tak wazny gosc przyjechal i dokad zabiera mlodego grajka. A co najwazniejsze, jakie wiesci przywiozl z dalekich krain, czy w najblizszym czasie, zadna zawierucha wojenna nie przerwie poukladanego i spokojnego, wiejskiego zywota.
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zagadka dnia Pią 21:20, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Sytro
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:06, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
sadyści się wyżywają no i zaprosić nie chcą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Cissi
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:11, 19 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Też byś się znęcał jakby się fajnie czytało
Ja właśnie szukam wydawcy dla pana (pani) zagadki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Elghin
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:57, 19 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Zagadka napisał: |
zapomnialam (...) nie chcialam |
Pani Zagadka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:11, 19 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Antrill z Ydrickiem, dosiedli koni i powoli ruszyli w kierunku traktu. Chlopaka zegnali znajomi, ktorych w wiosce mial sporo. Swa muzyka i pogodnym usposobieniem, potrafil sobie zaskarbic sympatie niemal kazdego. Rodzice Ydricka, stali na progu swego domu, Mamil obejmowal Yanicke, ktora nie mogla powstrzymac lez. Ydrick ich jedyne dziecko, co prawda nie rodzone, ale wychowane przez nich od niemowlaka, odjezdzalo z obcym czlowiekiem ku niepewnemu losowi. Mamil pocieszal Yanicke, ze Ydrick ze swoim talentem na pewno duzo osiagnie w wielkim swiecie, sam jednak nie byl do konca przekonany jaki los czeka jego syna. Ydrick nie jechal na dwor jako kandydat na giermka, czeladnika czy chociazby rzemieslniczego ucznia... Jego los tak naprawde byl dla wszystkich wielka niewiadoma. Kapitan cesarski Mynerlas nie powiedzial nic co mogloby wyjawic przyczyny tak naglej odmiany dla Ydricka. Sam Ydrick zegnajac sie z rodzicami, zapewnial, ze wszystko bedzie dobrze, ale ojciec zauwazyl w oczach syna, pewien rodzaj obawy.
Zaden rodzic nie lubi, gdy jego latorosl opuszcza gniazdo rodzinne, mimo iz jest to zazwyczaj nie do unikniecia. Dzieci wyrastaja i zaczynaja swoje samodzielne dorosle zycie, w rodzinach wielodzietnych, najstarszy syn zazwyczaj przejmowal po ojcu gospodarke, niektorzy gospodarze dzielili swoja ziemie, stac byl na to jednak tylko tych bogatszych, ktorzy ziemii mieli wiecej. Mamil nie ludzil sie, ze Ydrick przejmie po nim warsztat kowalski, chlopak nigdy nie przejawial w tym kierunku zadnych talentow, mimo to jednak trudno mu bylo sie pogodzc z jego niespodziewanym wyjazdem.
Ydrick ostatni raz spojrzal na rodzicow na zegnajacych go przyjaciol i na wyrazne ponaglenie Antrilla pogonil konia do szybszej jazdy. Wyjezdzali z wioski kierujac sie na trakt cesarski prowadzony do stolicy. Mimo, ze Ydrick nie wiedzial nic o czekajacej go przyszlosci, byl pewien ze wkrotce Antrill uchli rabka tajemnicy, jaki poniekad otaczala jego nagly wyjazd. Caly czas w glowie mial slowa kapitana - Zycie, ktore znales, wlasnie sie skonczylo. Ydrick byl ciekaw swiata, wiedzial, ze kiedys nadejdzie ten dzien, w ktorym bedzie musial opuscic wioske, ale wszystko dzialo sie jednak troche nazbyt szybko.
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:59, 20 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Jezdzcy wyjechali z wioski i skierowali sie w strone traktu. Ydrick wymienil ostatnie pozdrowienia z pastuchami spedzajacymi bydlo z pastwisk, powoli na niebie zapadla zmierzch.
- Ruszajmy chlopcze, powoli zapada zmrok, jedzmy poki jeszcze mozemy, pozniej rozbijemy obozowisko i postaram sie Tobie odpowiedziec na wszelkie pytania jakie bedziesz mial. - To mowiac Antrill spial konia i wyraznie przyszpieszyl. Ydrick nie byl wytrawnym jezdzcem, lecz jak kazdy chlopak we wsi opanowal jako tako jazde konna, poki Antrill nie narzuci jakiegos szalenczego tepa, chlopak nie powinnien miec problemu z dotrzymaniem mu tempa.
Pedzili traktem tak dlugo dopoki dalsza jazda stala sie niemozliwa, trakt wiodl lasem, stad korony drzew calkowicie zaslanialy poswiate ksiezyca. Dalsza jazda niosla ze soba za duze ryzyko by kontynuowac jazde. postanowili zatrzymac sie przy pierwszej napotkanej polanie, przylegajacej do traktu. Ydrick nazbieral troche drewna, Antrill wskrzsil ogien i obaj mogli cieszyc sie cieplem malego ogniska. Posilili sie porcjami suchego prowiantu, wszytko to w absolutnej ciszy, w koncu Ydrick nie wytrzymal.
- Panie dokad jedziemy i dlaczego po mnie przyjechales? Obiecales mi wyjasnienia...
- Widszisz synu, wyslano mnie po Ciebie w zwiazku z pewnymi wydarzeniami, majacymi miejsce kilka dni temu. - Tp mowiac Antrill rozsiadl sie wygodnie, gestem nakazujac podobnie uczynic Ydrickowi.
- Na poludniowych granicach zostalo przechwyconych kilku kurierow z listami od Ben-ahzira do jego slug na terenie Cesarstwa. Nie wiemy ile listow wyslano, ani ilu poslancom udalo sie przedrzec przez nasze granice...
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Elghin
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:36, 20 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
W końcu się coś wyjaśni
A jak już Pani Zagadka skończy opowiadać to trzeba to skleić w jedno i zapisać w księgach dla przyszłych pokoleń
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
ZłyAdmin
Administrator
Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 606
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 9:10, 21 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Elghin napisał: |
W końcu się coś wyjaśni
|
Naiwniak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:54, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
...Musisz bowiem wiedziec, ze na poludnie od Cesarstwa rodzi sie nowa potega to Swiete Zastepy Ben-ahzira. Szalony ten kaplan skupia wokol siebie czlonkow koczowniczych szczepow zamieszkujacych tamte ziemie. Podbijaja jedno miasto za drugim. Co prawda, gdzie im tam rownac sie z potega Cesarstwa, ale jak tak dalej pojdzie to wojna jest kwestia czasu. Ben-ahzir przywoluje do zycia prastare wierzenia, wskrzesza zapomniana religie. Moc pradawnych bogow jest z nim, tedy nikt na poludniu przeciwstawic mu sie nie zdola. Wolne miasta padaja jedno po drugim, Cesarz juz szykuje sie do odwetu, tym bardziej, ze nasze sluzby przechwytuja coraz to wieksze ilosci szpiegow i slugusow Szalonego kaplana na naszym terenie, Nie mozna tego tak zostawic, Ben-ahazir poprzez swoich ludzi probuje zaklocic spokoj i porzadek w Cesarstwie.
- Ale co to ma wspolnego ze mna, nigdy nawet nie slyszalem o tym calym Ben-hazirze - przerwal wywod Antrilla Ydrick.
- Zlapani poslancy mieli w swym liscie instrukcje dla slug Kaplana na terenie naszego Cesarstwa, nakazywal im on znalezienie porzuconego elfiego chlopca. Nie wiem czy chodzilo o Ciebie, ale postanowilismy dzialac. Od czasu czystek, ktore mialy miejsce po ostatniej wojnie, jednostki administracyjne maja obowiazej prowadzic ewindencje innorasowcow, stad wiedzielismy o tobie. Wyslani zostali czlonkowie gwardii przybocznej, aby niezwlocznie sprowadzic wszystkich elfich chlopakow odpowiadajacych opisowi zawartemu w instrukcji Ben-ahazira.
Nie martw sie, nic Ci nie grozi, bedziesz mieszka na terenie naszego garnizonu do czasu wyjasnienia tej sprawy. Poznasz tez tam innych chlopcow ze swojej rasy...
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:01, 23 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ydrick ze spuszczona glowa, grzebal kijem w ognisku. Antrill wydobyl z torby misternie rzezbiona w smoki fajke i nabil ja starannie. Nastepnie zerwal galazke z rosnacego nieopodal krzaku i zanurzywszy ja w ognisku podpalil, podpalona galazke przytknal do cybucha fajki i odpalil. Pociagnawszy kilka razy, aby rozpalic zawartosc fajki, rozsiadl sie wygodnie i spojrzawszy na Ydrickja rzekl.
- Radze Tobie, przespac sie, przed nami dluga droga. Ruszamy skoro swit.
Ydrick, wyciagnal z podroznej torby pled nastepnie owinawszy sie nim polozyl sie przy ognisku.
- Dobranoc Panie.
- Spij dobrze chlopcze.
Antrill wpatrywal sie w niewinna twarz chlopaka i ponure mysli krazyly mu po glowie. Odkad go odnalazl ma go dostarczyc do zamku, stal sie za niego odpowiedzialny. Gdyby cos sie wydarzylo, co nie pozwoli dowiesc chlopca do zamku, Antrill nie zawaha sie go zabic. Takie mial rozkazy, a Antrill byl zawodowym zolnierzem i rozkaz przelozonego byl dla niego rzecza swieta. W swojej przeszlosci nigdy nie sprzeciwil sie wydanemu rozkazowi, rozne one zreszta bywaly. Antrill byl weteranem i z niejednego niebezpieczenstaw uszedl zyw tylko i wylacznie dlatego, ze wykonywal rozkazy. Nie byl bezmyslnym automatem, co to to nie, wiedzial jednak od najmlodszych lat, iz skoro zglosil sie na sluzbe do wojska to musi przestrzegac zasad w tym wojsku panujacych. Nigdy nie byl buntownikiem, zawsze z pokora przyjmowal to co dal mu los. Stopnia kapitana dosluzyl nie przez zaslugi, a sumienna i wzorowa sluzbe, nie oznacza, to ze nie mial zaslug, samo to, ze ciagle zyl bylo jedna wielka zasluga, odbierana przez kapitana jako dar losu.
Dopalil fajke, uderzyl delikatnie pare razy cybuchem fajki o pniak drzewa na ktorym siedzial, oderwal kolejna galazke z krzaku i wyczyscil fajke.
- Noc wydaje sie spokojna, okolica raczej tez - pomyslal - Rozejrze sie jednak, zanim udam sie na spoczynek.
Antrill wstal, przeciagnal sie i zanurzyl sie w noc...
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zagadka dnia Czw 15:05, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:52, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Antrill okrazyl prowizoryczne obozowisko co jakis czas przystajac i nasluchujac, nic jednak nie przykulo jego uwagi. W lesie bylo slychac odglosy nocy, odglosy polujacych nocnych lowcow i kryjacych sie przed nimi ofiar. Zaden z dzwiekow nie wydal sie mu nienaturalny. Postanowil wiec wrocic do obozu i ulozyc sie do snu, aby zebrac sily na czekajaca ich nastepnego dnia podroz.
Dorzucil drwa do ogniska, ulozyl sie na poslaniu i przykryl kocem, przez jakis czas jeszcze wpatrywal sie w ogien, gdy jego powieki staly sie bardzo ciezkie, zamknal oczy i po chwili zasnal.
Po jakims czasie, gdy ognisko zaczelo przygasac od jednego z drzew oderwal sie cien wysokiej postaci. Po chwili na polane weszla zgrabna, wysoka postac. Ostatnie plomienie ogniska odbily w wyjatkowo ladnej kobiecej twarzy, charakterystyczne ostre rysy dla sprawnego obserwatora nie pozostawilyby zadnych watpliwosci, iz na polanie pojawila sie elfka. Kobieta zgrabnie okrazyla obozowiska i przykleknela przy Ydricku, jedna dlon polozyla mu na czole, druga zaczela kreslic w powietrzu jakies znaki, szeptem inicjujac inkantacje jakiegos czaru. Po chwili dlon, ktora trzymala na czole spiacego chlopaka, rozblysla slabym migotliwym niebieskim swiatlem, ktore z dloni przelalo sie na chlopaka, otaczajac go na ulamki sekund niebieska poswiata. Na twarzy spiacego mlodzienca pojawil sie slaby usmiech. Elfka podniosla sie, rozejrzala sie nasluchujac, nastepnie ostroznie by nie zbudzic spiacych, wycofala sie z polany.
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zagadka dnia Pon 12:54, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Zagadka
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:04, 30 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
....
Maraz Kryll zwany psem Ben-ahzira, wpatrywal sie w widnokrag. Slonce wstawalo nad rowninami Azarii. Kryll popedzil swojego konia i ruszyl na poludnie. Mial do wykonania zadanie, ktore przydzielil mu Pchany Swietym Obledem. Kilka dni temu, wyslano kurierow do wszystkich slug Ban-ahzira w Cesarstwie, z poleceniem przechwycenia Zaczatku Wiatru, mial sie nim okazac mlody elf, zamieszkujacy gdzies na rubiezach Cesarstwa. Pies mial go zlokalizowac i sprowadzic na dwor swego pana.
Od kilku dni byl w drodze, staral sie nie rzucac w oczy, jego jasna karnacja ulatwiala mu sprawe. Te ziemie to byly jego rodzinne ziemie, tu sie wychowal, stad jako dziecko zostal porawny na poludnie, gdzie stal sie tym kim sie stal, psem Ben-ahzira. Od dwoch dni byl na tropie mlodego elf, znal tez jego imie. Co prawda gdy przybyl do rodzinnej wioski Ydricka, nie zastal go tam, ale uzyskal potrzebne informacje, zdobyl rowniez czesc garderoby elfa wraz z jego wlosami. Wlosy elfa wykorzystal w otrzymanym od Ybil-adsana amulecie. Amulet wskazywal kierunek w ktorym Kryll mial sie udac, aby odnalesc swoj cel. Nigdy co prawda nie ufal Ybil-adsanowi, ale ufal jego magicznym umiejetnosciom. Ybil-adsan zwany Wezem byl najpotezniejszym sprzymierzencem Pchanego Swietym Obledem i jego bliskim przyjacielem. Kryll jednak nigdy nie mial z nim dobrych stosunkow z Wezem, ktory nie tolerowal ludzi z polnocy, ktorzy nie wychowali sie na pustyni. Pies jednak byl wierny Ben-ahzirowi, byl uwarunkowany na calkowite oddanie swemu panu. Totez gdy Pchany Swietym Obledem postanowil znalesc i wykorzystac Zaczatek Wiatru, Pies stal sie naturalnym kandydatem do wykonania tej misji. Kryll zdawal sobie doskonale sprawe, ze czeka go trudne zadanie, ale mial za wszelka cene sprowadzic Ydricka zywego przed oblicze Ben-ahzira i byl gotow poswiecic tej sprawie swoje zycie.
Od dwoch dni byl na tropie Ydrica, wiedzial tez, ze podrozuje z jakims wojownikiem z cesarskiego dworu. Musial ich dopasc zanim skryja sie w murach cesarskiej twierdzy, gdyz wydobycie stamtad elfa moglo okazac sie niemozliwe. Podrozowal wiec zarowno w nocy jak i w dzien i czul ze zaczyna sie zblizac do swoich ofiar.
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|